wtorek, 15 października 2013

Chapter 15.

Klaus:
Leżałem w łóżku z głupawym uśmiechem na twarzy. Ciężar spadł mi z serca. Caroline wróciła, ale to dopiero początek teraz jej zmagania z powrotem do dawnego stanu ducha. Będzie jeszcze szczęśliwa. Nic jej nie zagraża, Marcel jest trupem Tyler też. Zachował się nieostrożnie ufając wampirzycy bez uczuć i zapłacił za to wysoką cenę. Teraz trudniej będzie zdobyć Nowy Orlean. Caroline zwróciła wolność nie tylko wampirom, ale też czarownicą. A nie będzie łatwo na nowo pojednać królestwa.  Najważniejsze jest to żeby zadbać teraz o moją królową. Z nią mogę zdobyć cały świat. Rozmyślając tak o mojej dzielnej blond wampirzycy, nagle zasnąłem. Oczekiwanie na „powrót” Forbes wykończył nas wszystkich. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Słońce już świeciło.
- Otwarte. – Powiedziałem podnosząc się z poduszek.
- Wybieramy się z Kolem do Grilla, aby uczcić jego powrót i pozbycie się Marcela. Też, żeby oblać powrót Caroline. Może chcesz do nas dołączyć. – Zapytał z uśmiechem na twarzy Elijah, zazdrościłem mu tego opanowania, które zawsze mu towarzyszyło.
- Właściwie to, czemu nie. Możemy się iść napić.. – Wstałem mozolnie z łóżka i zacząłem przygotowywać się do wyjścia. Musiałem spędzić trochę czasu z braćmi. Potrzebowali tego, w sumie tak jak ja. Mieliśmy być w końcu prawdziwą rodziną.

Caroline:
Wstałam rano, i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Miałam ochotę odebrać sobie życie za to, co zrobiłam, ale nie byłam wstanie. Zbyt chciałam żyć. Postanowiłam skupić swoje uczucia nie na złości czy żalu, ale na współczuciu i przebaczeniu. Tylko w ten sposób mogłam się jakoś usprawiedliwić przed samą sobą. Po cichu zeszłam do salonu. Znalazłam tam woreczki z krwią, usiadłam i zaczęłam ją sączyć. Podciągnęłam nogi pod brodę. W głowie miałam jedną wielką pustkę.
- Jak się czujesz? – Zapytał Stefan, który momentalnie znalazł się koło mnie.
- Jest w porządku. Naprawdę. Jestem lekko oszołomiona jeszcze tym wszystkim. To tylko kwestia czasu prawda? – Zapytałam z nadzieją w głosie.
- To prawda, ale nie bądź za bardzo na to nastawiona. Wiem, że jesteś niecierpliwa, ale na to niestety musisz poczekać. – Spokojnie tłumaczył mi Stefan. Wtuliłam się w tors przyjaciela.
- Chwilę. To mi skręciłaś kark a jego przytulasz? – Zapytał z udawanym oburzeniem Damon. Po czym się do mnie uśmiechnął. Nie czekając dłużej przylgnęłam do niego uwieszając się na jego szyi.
- Przepraszam Damon. – Wyszeptałam mu do ucha.
- Spoko Blondie jesteśmy kwita. – Uśmiechnął się, a ja usiadłam na fotelu.
- idź się ubrać i pomalować. – Zarządziła wchodząca Elena. Spojrzałam na nią, była też Bonnie i Jer, którego wczoraj ugryzłam.
- Przepraszam was. – Rzuciłam się w ich ramiona. Staliśmy tak przytuleni chyba z 10 minut.
- To my cię przepraszamy. Nie było nas, gdy najbardziej nas potrzebowałaś. A ty zawsze byłaś przy nas. – Powiedziała uśmiechnięta Bonnie czułam łzy, które napływają mi do oczu.
- Koniec tego rozklejania. Idź się szykuj. – Wskazał na drzwi Stefan.
W wampirzym tempie znalazłam się w swoim pokoju i zaczęłam doprowadzać się do porządku. Chociaż bolały mnie słowa i czyny, które wyrządziłam moim przyjaciołom, musiałam to teraz wszystko naprawić.

Elena:
Ucieszyłam się widząc przyjaciółkę w dobrym stanie. Do jej oczu powróciła radość z życia. Nawaliłam, jako przyjaciółka i od teraz mam zamiar być wzorem do naśladowania.  Bonnie była tego samego zdania, dlatego zaplanowałyśmy na wieczór coś specjalnie dla Caroline. Minęło może pół godziny a przyjaciółka wróciła do salonu.
- Wow, Caroline jak zwykle wyglądasz idealnie. – Uśmiechnęłam się.
- Ok, to co chcecie robić? – Zapytała melodyjnie.
- Najpierw idziemy do Grilla. Na kawę i takie tam. A wieczorem zapraszam do mnie. Na wieczór z głupimi filmami i się nawalimy. Jak kiedyś. – Byłam podekscytowana tym pomysłem.
- No nie wiem dziewczyny. – Wiedziałam, że blondynka będzie miała wątpliwości. Spojrzałam na Stefana i Damona.
- Powinnaś iść się rozerwać. – Stwierdził Stefan.
- Tak idź, odwiozę cię wieczorem. W sumie my też chcemy zrobić sobie męski wieczór. – Uniósł ręce do góry brunet.
- Dobra to wieczór mamy dla siebie. – W końcu się zgodziła.
Wyszliśmy w czwórkę z pensjonatu kierując się do Grilla. Caroline wydawała się być szczęśliwa, ale nie była by sobą gdyby coś nie zaprzątało jej myśli. Szturchnęłam ją lekko.
- O czym tak uciążliwe myślisz? - Zapytałam.
- O wszystkim i o niczym, wiesz tak sobie. – Uśmiechnęła się dość gorzko. Objęłam ją ramieniem.
- Będzie ok. Ważne, że odzyskałyśmy swoją przyjaźń. – Próbowałam wesprzeć ją na duchu i chyba się udało, bo dziewczyna ożywiła się.
- Dziękuję. – Odpowiedziała.
- Dalej gołąbeczki. – Zawołałam Bonnie i mojego brata, którzy ociągali się niemiłosiernie. W końcu weszliśmy do Grilla i zamówiliśmy kawy.

Klaus:
Siedzieliśmy już kilka godzin w Grillu i wspominaliśmy chyba wszystkie najgłupsze wybryki Kola, było całkiem zabawne. Powoli zaczęło mi się już nudzić, kiedy, wszedł Dream Team wraz z moją ukochaną.
- Proszę, proszę Caroline. Jak zwykle wygląda apetycznie. – Spojrzał w moją stronę Kol
- Zamknij się zanim wyrwę ci język. – Odparsknąłem na niego, on tylko podniósł ręce w geście obronnym
- Kol czy ty kiedyś dorośniesz? – Zapytał Elijah.
- A czy ty kiedyś przestaniesz zachowywać się jak stary wapniak. – Zadrwił z niego Kol a ja się zaśmiałem.
Po może kilkunastu minutach zobaczyłem jak Caroline wychodzi do łazienki. Postanowiłem pójść za ciosem.
- Wybaczcie mi muszę iść. – Spojrzałem na nich wymownie. – Możecie uspokoić zbuntowanych nastolatków Caroline niedługo wróci.
Poszedłem za Caroline, kiedy wychodziła z łazienki chwyciłem ją w ramiona i zniknęliśmy. W wampirzym tempie znaleźliśmy się na polanie tuż przy wodospadzie dopiero wtedy ją puściłem, widziałem zdenerwowanie w jej oczach, rozśmieszało mnie to.
- Czy tobie już kompletnie odbiło. -Zdenerwowała się mocniej niż myślałem.
- Chciałem tylko porozmawiać. – Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- To trzeba było umówić się na kawę jak normalny człowiek, wiesz jak to się nazywa? – Wykrzyczała mi to prosto w twarz. – To się nazywa porwanie.
- Kochana nie denerwuj się. – Zaśmiałem się.
- Czego chcesz? – Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Jak się czujesz? – Podszedłem do niej bliżej.
- Świetnie, a teraz jeszcze lepiej. Zwłaszcza po twoim porwaniu. – Uśmiechnęła się ironicznie. Nie mogłem oderwać od niej oczu.
- Czy aż tak trudni spędzić ci ze mną trochę czasu? – Odpowiedziałem zrezygnowany
- Tak! To znaczy nie. Ale mogłeś zapytać. – Wreszcie się uspokoiła.
- Ale tak jest zabawniej. – Wzruszyłem ramionami. – Caroline jak się czujesz?
- W porządku, lepiej niż wczoraj. – Stwierdziła, ale ja wiedziałem, że dalej to wszystko ją męczy. Widziałem, że widok, jaki ma przed sobą robi na niej wrażenie.
- Pięknie tu prawda? – Zapytałem widząc jej spokój malujący się na twarzy.
- Tak, dlaczego mnie tu zabrałeś? – Zapytała dość dociekliwie.
- żeby móc się nacieszyć twoja obecnością. – Podszedłem jeszcze bliżej. – Chcę być przy tobie Caroline.
- Dlaczego? – Uniosła głowę i spojrzała na mnie świdrując jakby moją duszę.
- Bo jesteś piękna i chcę mieć cie przy sobie już na zawsze. – Przyciągnąłem ją do siebie korzystając z jej zaskoczenia.
- Klaus przestań, mieliśmy być przyjaciółmi nie psuj tego. – Pokręciła głową bezradna, położyłem dłonie na jej biodrach, była taka krucha i w tej chwili tylko moja.
- Nie opieraj się temu wiem, że czujesz to samo, co ja.
- Nie mogę, zapomnieć o złych rzeczach, jakie zrobiłeś, łapię się na tym, że ja dla ciebie też bym mogła robić wiele złych rzeczy. Nie chce być zła. – Właśnie odsłoniła przede mną swoje serce, uśmiechnąłem się.
- Nigdy nie będziesz zła Caroline Forbes. Jesteś najszlachetniejszą osobą, jaką znam. – Nie czekając dłużej wpiłem się w jej usta. Całując ją namiętnie, wkładając w ten pocałunek całe moje serce, które oddałem tej wątlej dziewczynie. Tym razem oddała mi pocałunek, włożyła w nie uczucie, jakie miała teraz w sobie. Złość, strach i pożądanie. Po chwili oderwała się ode mnie oddychając głęboko.
- Nie mogę przepraszam. – Pokręciła głową i zniknęła.

Znów mi się wyślizgnęła, ale nie na długo. Droga, którą przebywałem do jej serca stawała się coraz krótsza, Uśmiechnąłem się i wróciłem do domu.

                                                                                     
Komentujcie kochani :)  
Zapraszam  też na mój drugi blog, gdzie dzisiaj pojawił się nowy rozdział. 

4 komentarze:

  1. Najlepszy był tekst Damona:Chwilę. To mi skręciłaś kark a jego przytulasz?
    Jeżeli chodzi o ten rozdział to super. Pocałunek Klausa i Caroline :D :D :D :D :D :D :D
    Życzę dużo weny i pomysłów na dalsze opowiadania.
    Ps. Zapraszam do siebie.
    http://klaus-i-caroline-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty :P Czekam z nie cierpliwością na next !

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne,będę tu zaglądała częściej.
    Weny życzę.
    Ps. Zapraszam do mnie po-prostu-tylko-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń