poniedziałek, 14 października 2013

Chapter 14.

Caroline:
Nie chciałam mieć dłużej na głowie tego idioty Damona. Od początku był tylko moją przykrywką. To było nawet zabawne jak plątał się, próbował ukryć, że nic nie kombinuje. Ale wiedziałam od samego początku. Chcą sprowadzić na mnie znowu to całe cierpienie a na to nie mogłam pozwolić. Wyszłam z baru i dla pewności spuściłam powietrze z kół samochodu wampira. Wybrałam się na spacer. Szłam po ulicy, w końcu zatrzymałam czarnego mustanga GT. Właściciel sam mi go oddał, oczywiście musiałam użyć hipnozy. Wsiadłam i po prostu jechałam przed siebie. Zostawiając Mystic Falls i tą bandę nieudaczników za sobą. Włączyłam muzykę i zaczęłam śpiewać w samochodzie, aż poczułam silne uderzenie. Zatrzymałam się. Wysiadłam, a coś przygniotło mnie do samochodu odwróciłam się i spojrzałam. To był Marcel. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego.
- Caroline. Miło cię widzieć. Mam nadzieję, że nie masz mi zaszłe tego, co się stało w Nowym Orleanie? – Wyszczerzył zęby w uśmiechy.
- Jest mi to obojętne. – Odsunęłam go od siebie, Odrzucając wspomnienia.
- Co tobie się stało? Co z twoją delikatnością? – Mężczyzna spojrzał mi w oczy.
- Wyparowało. – Odpowiedziałam złośliwie. Nie miałam ochoty na nocne pogaduszki.
- Caroline Forbes, wyłączyła człowieczeństwo. – Zaśmiał się ciemnoskóry wampir i klasnął w dłonie. – Dlaczego to zrobiłaś?
- Bo miałam taki kaprys. – Właściwie, wysyczałam. Kiedy spojrzałam na niego w głowie pojawił mi się pewien pomysł.
- Uuuu waleczna jak zawsze. Może teraz zabawimy się razem w Nowym Orleanie? – Zaproponował jak zwykle pewny siebie.
- Czemu nie. – Stwierdziłam. – Tylko, że w Mistic Falls są wszystkie moje rzeczy. Jeśli się tam pojawię wiesz, co się stanie.
- Wszyscy twoi znajomi będą chcieli żeby wróciła stara dobra Caroline. – Otworzył mi drzwi do samochodu. Wsiadłam od razu. – Pojadę z tobą wyciągnę cię z tego w razie problemów.
- Na to liczyłam. – Powiedziałam pod nosem uśmiechnęłam się sama do siebie a mój plan właśnie wchodził na dobra drogę.
Z piskiem opon ruszyliśmy w stronę domu. Wampir przez całą drogę zanudzał mnie opowieściami o swoim królestwie i rodzinie, jaką tam tworzył, nie umknęło mojej uwadze, że wspomniał jak bardzo się cieszy, że będzie miał przy sobie kogoś takiego i z czasem stanę się tam królową. Nie potrzebowałam do tego jego. Sama zdobędę to, co chcę. Nie koniecznie w Nowym Orleanie.

Damon:
Kiedy ocknąłem się blondynki już nie było, tak jak powietrza w kołach mojego samochodu. Wściekły uderzyłem w dach auta. Nie pozostało mi nic innego jak dostać się pensjonatu w wampirzym tempie. Kiedy w końcu tam dotarłem wszyscy zgromadzeni spojrzeli na mnie pytającą. Oddychałem ciężko, wziąłem whisky i napiłem się. W końcu Bonnie przerwała ciszę.
- Gdzie Caroline?
- Nie mam zielonego pojęcia. – Byłem zły na nią, a przede wszystkim na siebie, bo straciłem czujność.
- Damon miałeś ją tylko pilnować. – Wydukał Stefan.
- Skręciła mi kark i spuściła powietrze z samochodu. – Byłem zrezygnowany, co mogłem więcej powiedzieć.
- Stracił czujność. – Zabrał głos mieszaniec. – Dlatego cię wzięła. Odwróciła twoją uwagę. Co zrobiła? Huh?
- Zdaje się, że zaproponowała niezobowiązujący seks i pocałowała. – Skrzywiłem się, bo dopiero teraz zrozumiałem, jaki byłem naiwny i jak łatwo dałem się omamić. Chociaż mamiłem ją tym samych. Zemściła się a to nie koniecznie był dobry znak. Wszyscy milczeli ze zdziwienia, tylko Klaus się zaśmiał.
- Dałeś się zrobić jak dziecko. Duży zły wampir, którym starasz się być dał się wykorzystać nastolatce. – Zaklaskał w dłonie.
- To, co teraz robimy. – Zapytałem ignorując, Mikaelsona.
- Czekamy kiedyś wróci. – Skwitował Elijah swoim poważnym głosem.

Klaus:
Moja ukochana była sprytniejsza niż przypuszczałem. Wiedziałem, że jest bystra i potrafi sobie radzić, ale że przechytrzy Damona tego się nie spodziewałem. Najtrudniejsze były przeciągające się minuty oczekiwań. Ile to mogła trwać? Kilka minut, dni, a może nawet lat. Nieustannie popijałem whisky. Do mieszkania wparował ktoś, kogo się nie spodziewałem.
- Mam dla was rewelację. – Zaczął, po czym znalazł się w centrum zainteresowania.
- Kol. – Wycedziłem przez zęby. Skoro on tu był to coś z Marcelem musi być nie tak. – Co się stało?
- Caroline wraca właśnie do miasta. Zgadnijcie, z kim? – Zadał pytanie w sposób teatralny jakby to był jakiś teleturniej.
- Z Marcelem. – Stwierdziłem, czując narastającą złość w sobie.
- I o to zwycięzca. – Zadrwił po raz kolejny mój głupawy brat.
- No to mamy kłopot. – Wzruszył ramionami Damon.
- Jerremy wypij werbenę. Po za tobą wszyscy jesteśmy wampirami i jest wiedźma a jesteś w niebezpieczeństwie. – Powiedział młodszy Salvatore, podając mu flakonik z werbeną.
- To ten dupek, który więził Caroline? – Zadała jakże błyskotliwe pytanie, Elena.
- Dokładnie ten sam. –Odpowiedział jej Stefan.
- Zabrała go celowo, wie, że będziemy chcieli jej przywrócić człowieczeństwo. Wzięła ze sobą 800 letniego ochroniarza. Dobre posunięcie z jej strony. – Wypiłem do dna kolejną szklankę bursztynowego trunku.
- Nie możemy zostawić jej w rękach tego psychopaty. – Ze zdenerwowania zanosiła się Elena.
- Nie zostawimy jej. – Powiedział Elijah, po czym uśmiechnął się mikroskopijnie.
Po kilku godzinach do pensjonatu dumnie ni czczym paw wmaszerowała Blondynka w raz z ciemnoskórym wampirem.
- Miło was widzieć. – Zaśmiał się chłopak.
- Caroline, możemy porozmawiać? – Zaproponował Stefan, lecz dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi, przyglądała się wszystkim. Ale nic nie mówiła.
- Caroline przyjechała się spakować. – Oznajmił Marcel, szczerząc śnieżnobiałe zęby.
- Wyjeżdżam do Nowego Orleanu. – Zabrała glos dziewczyna. – Chcę być królową.
Nagle podeszła do Marcela, i przywarła go do ściany całując na Miętnie. Poczułem ból ściskający moje serce, odwróciłem się. Nie chciałem, żeby ktokolwiek zobaczył mój ból. Skinąłem na Stefana a on na młodego Gilberta, który następnie rozciął sobie rękę. Usłyszałem krzyk Marcela. Odwróciłem się, kiedy zobaczyłem rękę mojej ukochanej w torsie mojego wroga, uśmiechnąłem się szeroko.
- To, że nie mam żalu, nie znaczy ze zapomniałam.  – Powiedziała na ucho swojemu dawnemu oprawcy.

Caroline:
Wyrwałam serce Marcela, to trwało chwilę. Teraz Nowy Orlean będzie bez króla. Klausowi będzie ciężej go zdobyć. Chciałam pokrzyżować mu plany. Zrobiłam to bez mrugnięcia okiem. Kiedy podeszłam do barku nalałam sobie drinka.
Wszyscy zgromadzenia wpatrywali się we mnie.
- Co się gapicie? – Zapytałam. Czułam, że zaraz się zacznie.
- Przez ciebie, wracałem do domu pieszo. -  Zarzucił mi Damon.
- Spacery to samo zdrowie. – Wtedy wyczułam krew Gilberta. Instynktownie wgryzłam się jego szyję. Krew napływała mi do gardła, a z nią palące uczucie. Ból miliona żyletek rozsadzała moją głowę.
- Werbena. – Wykrzyczałam osuwając się na zimie. Widziałam ciemność. Zrobiło się czarno. Musiałam stracić przytomność. Po chwili rozbłysnęło światło. Czerń zmieniła się na biel. Po chwili byłam w swoim pokoju.
- Co tu się dzieję. – Powiedziałam do siebie i niepewnie zeszłam do salonu. Byłam sama.
Po chwili do pensjonatu wszedł Tyler.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem cię odwiedzić. - Odpowiedział uśmiechając się jak dawniej.
- Ty nie żyjesz, Klaus cię zabił.
- A ty wyłączyłaś uczucia, wróć do nich. Potrzebujesz ich a oni ciebie. Są przyjaciółmi. Mnie nie było przy tobie a oni tak. Nie zostawiaj ich tak jak oni potrzebują ciebie.
Po chwili zniknął, do oczu napłynęły mi łzy. Skorupa we mnie pękała, więc potrząsnęłam głową, aby odgonić te smutne myśli. Po chwili weszła Bonnie i Elena.
- To Damon prawda, on jest w moje głowie. – Wysyczałam.
- A czy to ważne? – Uśmiechnęła się Elena.
- Mamy wyjechać na studia, żyć jak normalni ludzie. To wszystko możliwe. – Tłumaczyła Bonnie.
- Wystarczy, że wrócisz i będzie jak dawniej. – Dokończyła za nią ciemnowłosa dziewczyna. Ale ona także znikły, wydawały się być spokojne. Nagle pojawił się Klaus.
- Skorupa pęka, co kochana?
- Odwal się. Nie chce cię widzieć. – Krzyknęłam na niego.
- Powiedz mi, dlaczego wyłączyłaś uczucia. – Był dociekliwy to mnie denerwowało.
- Bo czułam że powinnam ci wybaczyć. Bo czuje coś do ciebie a nie chce to jest złe.
- Każdy ma prawo do uczuć. Zależy mi na tobie. Włącz uczucia.
- Za późno za dużo osób skrzywdziłam, aby móc z tym żyć. A poza tym nie chce zakochać się w tobie. Odejdź proszę.
- Włącz uczucia a poradzimy sobie z tym zaufaj mi.
Wszystko się rozmyło. Złapałam oddech a wszyscy byli wokół mnie, uklęknęłam i zaczęłam płakać. Cała paczka emocji spadła na mnie na raz. Nie mogłam się uspokoić. Poczułam dotyk Klausa.
- Zostaw mnie, nie dotykaj. – Krzyknęłam. Stefan zmusił mnie abym mu spojrzała w oczy.
- Caroline, skup się na czymś dobrym. Pomyśl o jednej emocji i skup się na niej. Zduś wszystko to, co złe. Pomyśl o przyjaźni. Łap tylko te dobre chwile. – Stefan cały czas mówił, ale do mnie to nie docierało.
- Nie, nie mogę, nie potrafię. – Trzęsłam się. Nie mogłam się skupić, kiedy wszyscy na mnie patrzyli.
- Potrafisz jesteś silna, odnajdź tylko w sobie tą siłę. – Elijah powiedział to i wytarł moje łzy. Wstałam powoli.

- Przepraszam was za to wszystko, ale chce być sama i odpocząć. – Skierowałam się do pokoju. Położyłam się. W głowie miałam to wszystko co mówił Stefan. Po długich minutach zapadłam w sen.

                                                                                                     
Czekam na komentarze, wiem że rozdział nie jest zachwycający. Liczę chociaż na kilka osób którym się spodoba. 
Kolejna NN jakoś pod koniec tygodnia. 
Zapraszam też na mój drugi blog, nowy rozdział dzisiaj lub jutro. 

4 komentarze:

  1. Rozdział 14 dodany 14 października. Nawet nie wiesz, jaki miałam zaciesz, kiedy weszłam na laptopa, a tam nowy rozdział na Twoim blogu. :D
    Początek był świetny, już myślałam, że wyniknie z tego coś więcej, a tu Caroline miała inne plany. :p Jeszcze nie bardzo rozumiem, czemu śmierć Marcela ma utrudnić Klausowi w zdobyciu "tronu", ale za niedługo pewnie to ogarnę, więc ok. :D Ucieszył mnie fakt, że choć na trochę wrzuciłaś Kola! <3 Niby dwa/trzy zdanka, a dużo mi to dało. :D
    A ostatnia scena? :o Co prawda trochę podeszło mi to pod odzyskiwanie uczuć przez Elenę, ale z Caroline to jakoś lepiej się czyta. xD No i jestem ciekawa, czego przyczepiła się Care. Tylko, żeby nie nienawiść do Klausa. :(
    To ja się z Tobą żegnam i czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością. :D Weny, pomysłów i wszystkiego innego. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczepi się czegoś co zbliży ją do Klausa, ale to na razie tajemnica. A z Klausem chodzi mi o to że przez zabicie Marcela Caroline w jakiś sposób uwolniła wampiry z NO i teraz trudniej będzie Klausowi je sobie podporządkować, na nowo zjednoczyć.
      Kol jeszcze nie raz się pojawi możesz być spokojna.

      Usuń
  2. Zajefajne. Masz zajebistego bloga. Fajnie się czyta. Ten rozdział spodobał mi się i kto by pomyślał że Marcel wyląduje bez serducha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i sorry że zaspamuje.
      http://klaus-i-caroline-love.blogspot.com/
      Oto adres mojego bloga. :D który założyłam pare min. temu

      Usuń