środa, 28 sierpnia 2013

Chapter 3.

Czy to możliwe, że poczułam coś do Damona? Przecież był okropny i zawsze mnie wykorzystywał. Musiałam oszaleć nie było innego wyjścia. Powrócił do mnie obraz wczorajszej nocy, te wszystkie pocałunki to była jedna wielka pomyłka, byłam samotna a on był przy mnie. Potrząsnęłam głową, aby odgonić wspomnienie. Zgrabnie wstałam z łóżka i po cichu zeszłam na dół, chciałam wypić kawę w samotności, usłyszałam jednak głosy. To był Stefan i Damon. Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać, ale nie potrafiłam powstrzymać ciekawości. Zbliżyłam się do wejścia salonu.
- Co się dzieję między tobą a Caroline? – Zapytał podejrzliwie Stefan.
- No wiesz jak to jest ona, jest seksowną wampirzycą ja seksownym wampirem, to było by wbrew mojej naturze gdybym nie skorzystał z okazji. – Powiedział to drwiącym tonem Damon, moje nogi ugięły się. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
- Damon już raz ją skrzywdziłeś, już od dawna nie jest twoją zabawką. – Słychać było ze Stefan się martwi i próbuje przemówić wampirowi do rozumu.
- Oj młodszy bracie, nic nie rozumiesz. Ale dobrze wytłumaczę ci to wszystko. – Damon na chwilę przerwał, czułam jak zaczyna się we mnie gotować ze złości, jednak stałam i słuchałam dalej.
- Wczoraj prawie zdobyłem nasza małą blondyneczkę, dzisiaj pewnie mi się to uda czuję, że znowu wróciłem do łask. Tyle razy mówiła, że tylko szukam ofiar, które mogę wykorzystać a ona jest na do za mądra. Sam rozumiesz uraziła mój honor. Muszę pokazać jej, że się myliła i że jest tak samo głupia jak była kiedyś. Nawet Klausowi się nie udało a mi sama wskoczyła w ramiona.
Gdy brunet skończył swój wywód byłam wściekła, nie tyle na niego, co na samą siebie. Znowu dałam się wrobić i wyszłam na idiotkę. To bolało, bolało mocniej niż kiedyś. Weszłam do salonu a obojgu braciom miny zrzedły. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na jednego i drugiego. Siłą powstrzymywałam łzy, aby nie dać satysfakcji Damonowi.
- Tak udało ci się, moje gratulacje Damon. – Mój głos był przepełniony goryczą i bólem podeszłam do bruneta patrząc mu prosto w oczy, był zdziwiony moją obecnością.
- Caroline to nie do końca… - chciał coś powiedzieć jednak nie mogłam go słuchać chciałam zniknąć rozpłynąć się w powietrzu.
- Klaus jest potworem i dlatego nigdy nie miał szans, jednak jego uczucia były szczere. Sprawiłeś ze stałeś się dla mnie równie obrzydliwy jak on, a może nawet bardziej. – Byłam wściekła gdybym mogła wydrapałabym mu oczy a potem wyrwała serce. Stefan siedział i przyglądał mi się widziałam, że czuje się winny i wstydzi się za swojego brata. Spojrzałam na niego i skinęłam głową, po czym udałam się do swojego pokoju. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Matta prosząc o opiekę nad Jeremy`m. Musiałam wyjechać, zapomnieć o wszystkim. Poinformowałam także Elenę o moim wyjeździe, wiedziała, że muszę odpocząć i zaakceptowała to od razu. Zaczęłam pakować cię, po policzkach spływały mi łzy, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam cicho i obojętnie. Do pokoju wszedł Stefan.
- Damon, poszedł się upić do Grilla. Nie mógł znieść, że nie dałaś mu dojść do słowa, okazałaś się silniejsza niż myślał.
- Nie zawsze będzie dostawał to, czego chce. Dzisiaj wyjeżdżam. – Spojrzałam ze smutkiem w oczach na Stefana, już za nim tęskniłam a jeszcze nie wyjechałam.

- To dobrze też się już spakowałem jedziemy, kiedy będziesz gotowa. Chcę ci pokazać miasto, które mnie zawsze uspokaja, chce ci je pokazać. – Przyjaciel uśmiechnął się do mnie ciepło, od razu poprawił mi się humor i odwzajemniłam uśmiech.
 - A dokąd mnie zabierasz? – Zapytałam dość niepewnie, cały czas chodziłam i zbierałam rzeczy.
- Zobaczysz na miejscu. – Był niezwykle tajemniczy, ale przyda mi się taka odmiana uważałam ten pomysł za bardzo dobry. Już nie mogłam się doczekać wycieczki z najlepszym przyjacielem.
- Jestem gotowa! –  Powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Salvatore wziął moje walizki i zaniósł do samochodu. Wsiadłam po stronie pasażera. Słuchaliśmy muzyki i trochę śpiewaliśmy, kiedyś robiłam to non stop. Dużo rozmawialiśmy przeważnie o głupotach, tak bardzo mi tego brakowało. W końcu zasnęłam znużona ciągnącą się drogą. Stefan szturchnął mnie, kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce. Otwarłam szeroko oczy i ujrzałam tabliczkę: WITAMY W NOWYM ORLEANIE.
- Zaraz, zaraz czy tu przypadkiem nie mieszka teraz Klaus ze swoją postrzeloną rodzinką? – Spojrzałam na blondyna, który się tylko uśmiechał.
- Spokojnie Caroline, rozpoczynamy nowy rozdział, w którym nie spotka cię nic przykrego. Zaufaj mi. – Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej spojrzałam mu w oczy.
- Masz rację czas napisać nowy rozdział. 
Czułam że wszystko się ułoży i jeszcze będę szczęśliwa, ale teraz było mi trudno o tym myśleć. Chciałam żyć chwilą, iść naprzód. Rozpoczęłam nowy etap i nikt ani nic mi tego nie popsuje. 


                                                                                            
Tak tak kolejny rozdział wiem że trochę krótki ale mam nadzieję że chociaż jednej osobie się spodoba :) Od następnego rozdziału wprowadzę kilka zmian mianowicie. mam zamiar zmienić narrację. I może jeszcze kilka zmian ale tego wam nie zdradzę. :) Pozdrawiam :*

2 komentarze:

  1. Więc jednak Klaroline ? Jeśli tak to nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Pozdrawiam i życzę weny !;* :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra ze będzie klaroline :-) czekam z niecierpliwością 'na nowy.

    OdpowiedzUsuń