sobota, 17 sierpnia 2013

Chapter 1. Part 2.

- Co ty kretynie robisz ?- uniosłam głos, spiorunowałam go wzrokiem. Miałam ochotę wyrzucić go przez okno, ale nabrałam powietrza i zrobiłam głośny wydech.
- To na co od dawna miałem ochotę - Uśmiechnął się w ten swój głupi ironiczny sposób.
- Trzymaj się ode mnie daleka bo następnym razem nie ręczę za siebie - Damon chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie bez trudu. Jednak ja miałam grymas na twarzy.
- Blondi oboje wiemy że podobało Ci się i jeszcze sama przyjedziesz. - puścił moją rękę.
Postukałam się w czoło, wzięłam kilka butelek whisky, podeszłam do Gilberta.
- idę do siebie tylko nie zrób sobie krzywdy. - Już teraz było mi wszystko obojętne czy impreza będzie trwała 15 minut czy trzy dni. Martwiłam się tylko, aby nikt nie ucierpiał.
Weszłam w końcu do siebie, trzasnęłam. Rozebrałam się i wzięłam długą kąpiel, oczywiście nie odmówiłam sobie wypicia całej butelki złotego trunku. Przez kilka chwil byłam zrelaksowana. Ale później poczułam się podle. Wdrapałam się na łóżko i dalej popijałam alkohol, w środku toczyłam swój wewnętrzny monolog .
" Co za palant, co on sobie wyobraża? Jest arogancki jak nikt inny. Najpierw robił ze mnie laleczkę, bank krwi a teraz myśli że jedno jego słowo i wskoczę mu w raniona. " mówiłam do siebie popijając cały czas.
" Jeszcze Klaus cały czas do mnie wydzwania, już mnie to denerwuje miał mi dać wolną rękę. Miałam dojrzeć do tego co chce robić tymczasem on dręczy mnie telefonami. ". Wypiłam już chyba wszystko co miałam uszykowane, zaczęła boleć mnie głowa. To zapowiedź na kaca. Zakryłam twarz dłońmi. Już nie myślałam o niczym, powoli wpadałam w obięcia Morfeusza. Nie spałam za dobrze, kręciłam się z boku na bok, udręczona koszmarami.
Rano obudziło głośne otwarcie drzwi, otwarłam oczy a tam Damon i zaraz za nim wszedł Jeremy. Uniosłam głowę po czym położyłam ją na poduszce skrzecząc pod nosem.
- Wstawaj królewno - Niemal zaświergotał Damon. Rzuciłam w niego poduszką.
- Idę do pracy - Powiedział Gilbert i właściwie od razu wyszedł. Podniosłam głowę i pokiwałam chłopakowi. Zobaczyłam wampira który zbliża się do mnie z głupawym uśmieszkiem.
- Nie wyglądasz najlepiej  - rzucił obojętnie.
- Za to ty wyglądasz świetnie więc idź się upić. - Syknęłam na niego wygrzebując się z pod kołdry.
- Mógłbym ale wolę zostać i trochę z tobą pobyć - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic,
- Chyba chcesz mnie podręczyć - odpowiedziałam z wyraźnym sarkazmem.
- Można to i tak nazwać, lubię takie jak ty. Silne i niedostępne, dopóki nie wpadną w moje silne ramiona. - zaśmiał się co mnie wytrąciło z równowagi.
- Nie Ty wolisz dostawać wszystko na tacy - zmierzyłam go od góry na dół. Zostawiłam go samego w otępieniu i poszłam się ubrać. Dostałam telefon że muszę być za 15 minut w lesie. Nie wiedząc czemu wyszłam po prostu. Zjawiłam się punktualnie a przede mną stanęła, ciemnoskóra dziewczyna.
- Witaj Caroline - powiedziała ciepłym i spokojnym głosem.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Jestem córką jednej z czarownic które zabiłaś - uśmiechnęła się szyderczo, - myślałaś że ujdzie ci to na sucho że będziesz mogła żyć szczęśliwie.
- Czego chcesz ode mnie, ja zrobiłam to żeby ochronić moją przyjaciółkę, ty nie ochroniłaś swojej matki więc mniej pretensję do siebie. - Chciałam zniknąć lecz wpadłam na niewidzialną ścianę. - co do cholery...
- Myślałaś że będziesz mogła odejść bez kary, - patrzyła w moje oczy, zaczynałam się bać. - Kiedy wrócisz do domu będziesz podcinać sobie żyły dopóki się nie wykrwawisz, a teraz odejdź.
Nie wiedziałam dlaczego ale po prostu wróciłam do pensjonatu. Nikogo w nim nie było. Wzięłam nóż z kuchni i poszłam do łazienki. Usiadłam na podłodze zaczęłam ciąć ręce. Słabłam z każdą chwilą ale nie przestawałam. Powtarzałam tą czynność w nieskończoność. Usłyszałam jakieś trzaski ale pomimo to byłam jak w transie.
- Co ty robisz do cholery - do łazienki wparował Damon i próbował mnie odciągnąć.
- nie rozumiesz ja nie mogę przestać - krzyknęłam i starałam się go odepchnąć jednak on po chwili uderzył mnie w twarz, a ja straciłam przytomność.
Obudziłam się w łóżku po kilku godzinach. Byłam w samej bieliźnie, głowa mi pękała. Zobaczyłam koło siebie Damona który daje mi szklankę z krwią.
- Dziękuję - powiedziałam ochrypniętym głosem, wypiłam całą szklankę.
- co się właściwie stało - popatrzył na mnie z politowaniem ,
- nie wiem Damon, miałam być w lesie. Tam była jakaś dziewczyna która rzuciła na mnie czar i gdyby nie ty... Damon przerwał mi.
- Przestań gadać głupoty, przecież nic ci nie jest i nie gdybaj bo się rozkleisz jak mała dziewczynka. - Wampir uśmiechnął się tak ,że mi zmroziło kończyny.
- Ona powiedziała, że nie spocznie dopóki mnie nie zabije - Oparłam głowę o ramę łóżka.
- Więc zabijemy tą szmatę. - Powiedział ze swoim łobuzerskim uśmiechem.

                                                                                                                                      

No to koniec rozdziału pierwszego. Jak się podobało? To jest mój pierwszy blog więc mam nadzieję że będziecie wyrozumiali. :)
Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. spoko rozdział, ale my chcemy klaroline :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie tam się podoba. W końcu coś innego. :D Nigdy nawet nie myślałam żeby Damon miał coś do Caroline. To jak ją kiedyś potraktował mówiło samo za siebie, że jest dla niego nikim. Tak czy inaczej świetne rozdziały, a w sumie jeden podzielony na dwie części. :p Czekam na nn. Życzę ogrom weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, czekam na następny ;D
    Zapraszam na mojego bloga , też dopiero zaczynam :)


    http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Siema :-D fajny początek, ale damon i caro nie pasują do siebie, mam nadzieję że jednak będzie z klausem

    OdpowiedzUsuń