piątek, 16 sierpnia 2013

Chapter 1. Part 1.

 Strasznie nudziłam się odkąd Elena i Bonnie wyjechała. Musiały odpocząć od tego wszystkiego złego je spotkało w tym roku. Wcale im się nie dziwiłam, sama wymyśliłam aby wyjechały i zabawiły się. Ja zobowiązałam się do pozostanie w Mystic Falls, ktoś musiał pilnować Jerremy`ego i Damona. Chociaż nie wiem kogo bardziej, wydaje mi się że starszego z braci Salvatore, był dość nieodpowiedzialny jak na swoje 170 lat. Balowali prawie codziennie. Ja sama z dwójką rozbrykanych "nastolatków", jeszcze do niedawna sama taka byłam. Teraz pilnowałam żeby nie pozabijali siebie, mnie lub kogoś całkiem obcego. Jedyne co mnie powstrzymywało na duchu to codzienne rozmowy ze Stefan (który też się zmył i pojechał na urlop od Damona) i pogawędki z dziewczynami, były takie szczęśliwe że i mnie się udzielał dobry nastrój.
 Wstałam z wielkiego łóżka i udałam się do łazienki aby wziąć szybki prysznic. Nie trwało to nawet 10 min. Ubrałam się w białą sukienkę do kolan, była zwiewna i obszyta koronką. Założyłam do tego jasne sandałki na platformach. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam w lekkim nie ładzie. 
Zeszłam powoli do salonu, gdy zobaczyłam moich współlokatorów, śpiących na kanapie. Uśmiechnęłam się pod nosem. 
Po chwili oblałam ich prawie lodowatą wodą. Zaśmiałam się i z politowaniem spojrzałam na małego Gilberta. Tylko Damon jak zwykle miał niezadowoloną minę. 
- hej Caroline, mogłabyś delikatniej - zaśmiał się Jerr, ścierając krople wody z twarzy. 
- Właśnie Caroline, może zamiast tak zrzędzić jak zawsze to podała byś szklankę Whisky albo krwi. - Damon uniósł w zabawny sposób brew do góry. 
- Spadaj Damon nie jestem tutaj żeby być twoją służącą, tylko dlatego żeby pilnować małego Gilberta. - Wystawiłam język na wierzch i pokręciłam głową. 
- mną już nie trzeba się zajmować - krzyknął z kuchni nastolatek. Oboje z Damonem przewróciliśmy oczami..
- Jasne twardzielu, bez nas byś już dawno zagubił się w swoim własnym domu. - Syknął z przekąsem wampir, a ja cicho się zaśmiałam. 
- wcale tak nie jest mogę wam to udowodnić po prostu musicie... - Chłopak chciał coś do powiedzieć ale się potknął w chwilę złapałam go za ramię i postawiłam do pionu. 
- tak oczywiście poradziłbyś sobie - zaśmiałam się i poklepałam do z politowaniem - koniec żartów. - Klasnęłam w dłonie. 
- Macie 5 minut na posprzątanie tego chlewu . - Spojrzałam na nich a oni zaczęli się śmiać jak dwa gamonie. Nagle w tali objął mnie Damon i przyciągnął do siebie, na tyle mocno że nie mogłam się wyrwać. 
- Daj spokój Barbie zabawmy się tak jak kiedyś - brunet puścił do mnie zalotne oczko, jednak pozostałam nie wzruszona. 
- Możesz sobie pomarzyć już od dawna nie jestem pod urokiem już od dawna. - Wyślizgnęłam się z jego rąk a oni znowu się zaśmiali. 
- ranisz moje serce Caroline. - uśmiechnęłam i zabrałam swoje rzeczy i zbliżyłam się drzwi. 
- Wychodzę jak wrócę ma być porządek. 
Opuściłam pensjonat nie czekając na ich uwagi. Musiałam zrobić zakupy i wiele innych rzeczy. Chciałam też zobaczyć się z mamą. Cały dzień to było istne szaleństwo. Wiecznie gdzieś biegałam. Zrobiłam zakupy posprzątałam u mamy, posiedziałam trochę z nią, później w Grillu spędziłam trochę czasu z Mattem. Nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Wróciłam do Pensjonatu. Usłyszałam głośną muzykę. 
- Zabije ich kolejna impreza. - Weszłam do środka a tam była chyba setka ludzi. Podeszłam do Jeremyego, który był już lekko wstawiony. 
- to nie był mój pomysł - zaczął się wykręcać. Wzięłam głęboki oddech. - napij się z nami, tobie też należy się dobra zabawa - uśmiechnął się wciskając mi butelkę whisky. 
- Dobrze ale robię to dla Ciebie i to ostatnia taka impreza. - napiłam się alkoholu i uśmiechnęłam się. Piłam równo z przyjacielem i chwile potańczyliśmy, gdy wpadł na nas Damon z jakąś panienką. Widziałam już ten wzrok miał zamiar się nią pożywić. 
- Wyjdź - zauroczyłam ją bez wahania a ona pośpiesznie wyszła. Damon wziął mnie na bok. 
- Poważnie Damon, tutaj przy bracie Eleny? Jeżeli chcesz to rób to gdzie indziej, tak żeby on nie musiał w tym uczestniczyć. - Spojrzałam na szatyna który śmiał i bawił tak jak kiedyś, miał iskrę w oku. 
- Caroline - spojrzał na mnie Damon. 
- Czego chcesz - Spojrzałam mu w oczy dzieliły nas centymetry a on tak po prostu pocałował mnie w usta. 
                                                                                                                                               

Przepraszam że tak krótki ale to pierwszy, wpis dalej na pewno się rozkręci. Zachęcam do komentowania. Pozdrawiam. 

6 komentarzy:

  1. To jest opowiadanie o Damonie i Caroline ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze sama nie wiem, na początku chciałam żeby był o Klausie i Caroline ale coś pociągnęło mnie w stronę Damona. Zobaczymy co będzie dalej, zależy to też od mojego natchnienia :) Oczywiście zachęcam do czytania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam wolę o Klausie i Caroline ... Jak dla mnie (i wielu innych) Damon i Caroline nie pasują do sb ...

      Usuń
    2. Masz rację :D Z następnymi linijkami tekstu zdaję sobie z tego sprawę. Mam już nawet pomysł jak zakończyć tą sytuację i wplotę to za rozdział lub dwa :D

      Usuń
  3. Masz szansę na pisanie dobrego bloga. Tylko zwracaj uwagę na przecinki we właściwych miejscach i błędy, bo już jeden tam znalazłam. Np. raniona, zamiast ramiona. Po za tym byłoby świetnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam to pominąć.
      A wiem przecinki masakra, ale od zawsze mam z tym problem :/

      Usuń