- No co tam dziewczyny? - powiedziałam tak jak gdyby nigdy nic.
- Hej Caroline - usłyszałam głos obydwu przyjaciółek. - Bawimy się świetnie, tylko brakuje nam ciebie - powiedziała tym razem już tylko Bonnie.
- tak własnie następnym razem jedziesz z nami, nie powinnam pozwalać ci zostać - dodała Elena.
- Nie ma sprawy w przyszłym roku jedziemy wszystkie - powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
- wszystko w porządku, rozmawiałam z Jeremy`im i powiedział że wszytko jest dobrze i nie mamy się martwić. - usłyszałam podejrzliwość w głosie Eleny.
- Wszystko jest super, własnie kładę się spać więc zadzwońcie jutro - chciałam już zakończyć tą i zasnąć, najlepiej na kilka dni.
- Jasne, Kochamy Cię! - znowu usłyszałam krzyk dziewczyn, mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Ja was też.
Rozłączyłam telefon, wyciszyłam go i schowałam pod poduszkę, Zamknęłam oczy. Zasnęłam po chwili, to był w końcu ciężki dzień.
Oczami Damona :
Siedziałem w moim ulubionym fotelu, wpatrując się w płomienie w kominku. Piłem jak zawsze mój ulubiony złocisty trunek. Uśmiechałem się sam do siebie. To że Caroline prześladuje teraz czarownica, to nawet lepiej. Mój plan sięgał dalej niż pomoc tej uroczej blondynce. Planowałem ją uwieźć. Od dawna mówiła mi, że jestem jej obojętny, że teraz jest na to za mądra. Mam czas i nudzę się dlatego teraz to wykorzystam. Jednak teraz musiałem skupić się jak jej pomóc, wiedziałem że nie poradzę sobie sam. Wyciągnąłem telefon i napisałem wiadomość do Stefana, własnie teraz była pora by wrócił do Mystic Falls . Po kilku chwilach odpisał że będzie na czas. Byłem zadowolony z mojego planu i chciałem aby wszystko poszło po mojej myśli. Z przemyśleń wyrwał mnie Gilbert.
- Jestem. Gdzie Caroline? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Chyba śpi miała dość ciężki dzień, ale nie zaprzątaj sobie tym głowy. - powiedziałem nieco się z nim przekomarzając nie miałem zamiaru przestać go traktować jak dziecko.
- Ok, mam nadzieję że wszystko z nią w porządku. - Skierował się do kuchni - zjem coś i idę spać.
- Ja też idę się położyć.
Nie minęła chwila a ja już byłem w swojej sypialni, wziąłem prysznic i położyłem się, jutro zapowiada się kolejny ciężki dzień.
********
Caroline:
Obudziły mnie promienie słońca, byłam wypoczęta i nie czułam się źle. Nie byłam nawet przygnębiona. Wstałam przeciągając się, spojrzałam na zegarek, dochodziła 13. Nie mogłam w to uwierzyć tyle czasu spałam. Szybko się wykąpałam i pomalowałam. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju aby się przebrać. Na łóżku leżał Damon z jego charakterystycznym uśmiechem. Wystraszyłam się bo nikogo się nie spodziewałam.
- Zwariowałeś mógłbyś przynajmniej zapukać. - Powiedziałam karcącym tonem.
- Masz rację, nie pomyślałem. Sądziłem że wstaniesz jak zwykle o 8 rano i postawisz cały dom na nogi a tu taka niespodzianka.
- Bardzo zabawne, gdzie Jerr? - zapytałam powinien chyba jeszcze być w domu.
- Poszedł do Grilla i będzie nocować u Matta. Ubieraj się musimy iść. - powiedział stanowczo brunet.
- dokąd - spojrzałam pytające.
- ubieraj się dowiesz się na miejscu.
Zrobiłam to co powiedział przebrałam się i udałam się razem z Damonem w stronę lasu, nie wiedziałam o co chodzi i zaczynałam się denerwować, ponieważ zbliżaliśmy się do miejsca w którym zostałam zaatakowana, przez wiedźmę. Nie chciałam tam iść wiedziałam że stanie się coś złego. Stanęłam nagle.
- Dokąd ty idziesz - powiedziałam z pretensjami w głosie.
- Zaczynasz mnie drażnić chodź i nie gadaj - Wampir pociągnął mnie za rękę, szliśmy tak jeszcze może z 10 minut aż w końcu stanęliśmy.
- i co teraz ? - spojrzałam na niego byłam zła i skołowana.
- Caroline poczekaj chwile. - Wskazał Damon za mnie i ujrzałam Stefana. Rzuciłam mu się na szyję a on mnie przytulił.
- Jak ty tu... po co ... - nie mogłam zadać jednego sensownego pytania, byłam taka szczęśliwa że Stefan tutaj jest.
- Wróciłem żeby ci pomóc... Przepraszam za to - Przyjaciel bez wahania złamał mi kark. Straciłam przytomność.
Oczami Damona:
- nie podoba mi się ten pomysł - powiedział Stefan niosąc nieprzytomną Caroline.
- po prostu zrób co ci mówiłem, zanieś ją wiedźmie. A resztę zostaw mi.. - Miałem już wszystko obmyślane to nie mogło zawieźć.
- Ale jeśli coś się jej... - nie pozwoliłem mu dokończyć.
- Nic jej się nie stanie nie pozwolimy na to. - Powiedziałem to i zniknąłem, nikt nie mógł mnie zauważyć.
Stefan położył wampirzycę w okręgu. Pojawiła się młoda czarownica. Mój brat musiał się odsunąć i przyglądać się temu wszystkiemu z bliska. Ja postawiłem na razie zostać i popatrzeć.
********************************
Ocknęłam się w kręgu, i ujrzałam nad sobą znajomą mi czarownicę. Podniosłam się, Stefan stał dość daleko.
- Co tu się do diabla dzieję - chciałam uciec ale spotkałam się tylko z niewidzialną ścianą, na którą wpadłam z impetem.
- Witaj Caroline, pora na ciebie. Poczujesz teraz to co ja czułam po śmierci matki. Podziękuj za to przyjacielowi. - Dziewczyna uniosła rękę w moją stronę a mnie zaczęło mimowolnie rozrywać od środka/ Krzyczałam wiłam się z bólu. Łzy same spływały mi po policzkach. Czułam że zaraz to się skończy. że to wszystko odejdzie razem z moim życiem. Wtedy zobaczyłam Damona, wyrwał mojej oprawczyni serce bez najmniejszego wysiłku.. Uśmiechnęłam się i straciłam przytomność po raz kolejny. [...]
Obudziłam się w pensjonacie w swoim łóżku, wszystko mnie bolało, ale żyłam i to było cudowne uczucie.
Tuż przy mnie siedział Stefan i patrzył na mnie tymi swoimi smutnymi oczami.
- Caroline - Prawie zaniemówił. - Tak mi przykro. Nie chciałem tego zrobić ale musieliśmy jakoś zabić wiedźmę.
- Nie mam żalu, po prostu mogliście mnie jakoś ostrzec - spojrzałam mu w oczy. - a wy rzuciliście mnie w paszczę lwa. - Chciałam się zaśmiać ale rozbolały mnie żebra, bardzo wolno się zrastały.
- Musiało to wyglądać naturalnie, w tych sprawach Damon jest perfekcjonistą. - uśmiechnął się blondyn.
- Musiało to wyglądać naturalnie, w tych sprawach Damon jest perfekcjonistą. - uśmiechnął się blondyn.
- Damon ? - zapytałam dość zaskoczona.
- tak to on wszystko zaplanował i on zabił dziewczynę, ja tylko mu pomogłem. Stefan nachylił się i pocałował mnie w czoło. Wstał powoli.
- Stefan nie wyjeżdżaj! - uniosłam się ale pożałowałam tego gdyż poczułam ból.
- ide spać zobaczymy się rano - po raz kolejny uśmiechnął się i wyszedł.
Do pokoju wszedł Damon, z krwią. Uśmiechnęłam się a on odpowiedział mi tym samym. Usiadł tuż przy mnie.
- co to za pielgrzymka - zażartowałam.
- przyniosłem krew, chyba się przyda - chwycił mnie za brodę i obejrzał całą moją buzię.
- nic mi nie jest - wymamrotałam pod nosem. - dziękuje za to co zrobiłeś.
- Nie ma sprawy, wiesz że lubię czasem kogoś zabić, więc zrobiłem to z przyjemnością.
Zaśmiałam się i po raz kolejny poczułam ukłucie. Skrzywiłam się.
- hej wszystko ok - od razu zareagował Damon.
- Tak tak po prostu mięśnie kończą się zrastać - uśmiechnęłam się aby go uspokoić. Spojrzałam w jego przejrzysto niebieskie oczy i zrozumiałam że nie jest mi wcale obojętny i nie jest aż takim dupkiem. Nie zastanawiałam się długo i wpiłam mu się w usta, całując namiętnie. Spojrzałam mu w oczy niepewnie.
OMG ! :D Niewierze Car + Damon = o.o :D Nie wiarygodne XD
OdpowiedzUsuń