piątek, 29 listopada 2013

Chapter 20.

Caroline:
Kiedy wróciłam do akademika właśnie wstawało słońce. Nie przestawałam myśleć, co się stało u Mikaelsonów. Namiętne pocałunki, wypity alkohol i rozmowy z Klausem. Rozmawialiśmy o wszystkim zaczynając od sztuki kończąc na Marcelu i uczuciach, jakie wywołuje. We mnie budził wiele sprzeczności Klaus, chociaż był mu bliski chciał go zniszczyć, wyznał mi, że kiedy widział nas miał ochotę wyrwać mu serce z piersi nie zastanawiając się nad konsekwencjami.  Miałam w głowie tylko hybrydę i to, co się wydarzyło. Uczucia, które tak uparcie odpychałam cały czas były zaszyte gdzieś głęboko w moim sercu. Teraz musiały wyjść na jaw, może to, co się wydarzyło było złe i pożałuję tego, ale gdybym miała znów to zrobić postąpiłabym dokładnie tak samo. Powinnam się bać pierwotnego, ale to właśnie w jego ramionach czułam się najbardziej bezpieczna.  Chyba cały czas się uśmiecham. Gdy tylko o nim pomyślę robi mi się lepiej, cieplej na sercu, to takie niewiarygodne. W sumie jak całe moje życie. Opadłam na łóżko ciężko wzdychając. Na nic nie zwracałam większej uwagą, byłam zajęta okiełznaniem radości, jaką właśnie czułam.
- Gdzie byłaś całą noc? – Zażądała wyjaśnień brunetka sprowadzając mnie przy tym na ziemię.
- Tylko nie mów, że z Marcelem. Jeśli Klaus się dowie to radzę… - Zaczęła, Rebekah ale jej przerwałam.
- Nie byłam z Marcelem. – Usiadłam na łóżku podciągając kolana pod brodę.
- Więc gdzie byłaś? Wyszłaś przed nami a dopiero teraz wróciłaś. – Nic nie umknęło uwadze Eleny.
- Byłam… W bezpiecznym miejscu. – Nie chciałam im wszystkiego mówić, sama nie byłam świadoma tego, co się wydarzyło ubiegłej nocy.
- To znaczy gdzie? – Dopytywały się uparcie. Przewróciłam oczami.
- Byłam z Klausem. – Stało się wykrztusiłam to z siebie. Stanęły przede mną jak wmurowane.
- Nareszcie! Zastanawiałyśmy się z Eleną czy to się stanie za kilka lat czy w przyszłym stuleciu. – Zaśmiała się Bex i przybiła piątkę Elenie.
- Czy wyście powariowały?! – Nie mogłam uwierzyć w ich zachowanie. Myślałam, że będą wygłaszać jakieś przemowy typu Klaus jest zły skrzywdził tyle niewinnych ludzi, a one się cieszą. Wariatki.
- Nie. Caroline nie sądziłam jednak, że od razu dasz się wpakować do łóżka Nika. – Rebekah ze mnie szydziła. Rzuciłam w nią poduszką.
- Chociaż opowiedz nam jak było no wiesz z najpotężniejszą istotą chodzącą po tej ziemi. – Elena to ciągnęła.
- Nic nie było. Siedzieliśmy rozmawialiśmy, normalne rzeczy. – Próbowałam to wytłumaczyć na spokojnie, ale zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam ich zwiędłe miny.
- Nudy. – Stwierdziła pierwotna siadając na moim łóżku Elena włączyła muzykę.
- Dajcie mi się przespać w ogóle nie spałam! – Zaproponowałam im to a one się roześmiały, spiorunowałam je wzrokiem.
- Zapomnij o tym za pół godziny mamy zajęcia. Ja i Rebekah mamy coś tam związanego z chemią a ty masz historię sztuki, której tak bardzo pragnęłaś. A później mamy razem biologię. Zbieraj się. – Wskazała mi na drzwi do łazienki brunetka. Nie chętnie zebrałam kilka rzeczy i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Zrobiłam jak zwykle perfekcyjny makijaż. Założyłam letnią miętową sukienkę i baleriny. Zostało jeszcze trochę czasu, więc wyciągnęłam torebkę z krwią i opróżniłam ją powoli.
- Jakieś wieści od Bonnie? – Zapytałam ciekawa.
- Tak, masz pozdrowienia. – Ucieszyłam się bardzo. – Wyjechali do Londynu. Bonnie nie chce studiować chce poznać korzenie magii.
- Elena, co ty mówisz? – Właśnie mój dobry nastrój uleciał.
- Poważnie, ale powiedziała, że za kilka tygodni przyjedzie. – Mało pocieszające, ale lepszy rydz niż nic jak to mówią.
- Gotowe? – Zapytała wychodząc z łazienki jak zawsze wyzywająco ubrana Rebekah.
- Tak już idziemy? – Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłyśmy. Rozeszłyśmy się. Pierwsze zajęcia zostały odwołane, więc przespacerowałam się do pokoju wampirów. Po cichu wkradłam się do środka, Stefan był w łazience a Damon jeszcze spał wskoczyłam na niego krzycząc.
- Wstajemy to ćwiczenia. Raz, dwa. Raz, dwa. – Wampir natychmiast powali mnie na podłogę prawie wbijając mi kołek w pierś. Spojrzałam przestraszona.
- Caroline? Zwariowałaś! – Powoli podniósł się i pomógł wstać mi. Wtedy zauważyliśmy Stefana przyglądającego się całemu zajściu. Kręcąc głową.
- Chciałam wam zrobić niespodziankę. – Wzruszyłam byłam ramionami i nagle byłam pod kołdrą gdzie jeszcze niedawno leżał brunet. Zaśmiałam się.
- Chyba żartujesz. – Spojrzał na mnie.
- Nie. Tylko chwilę. Te dwie czarownice nie dają mi spać. – Opowiadałam przejęta.
- Jesteś wariatką Caroline. Widzę, że dopiero teraz dowiedziałaś się o odwołanych zajęciach. – Stefan uśmiechnął się podejrzliwie.
- Dlaczego to zrobiłeś? – Wyjęczałam bardziej nakrywając się kołdrą.
- Bo chce iść się rozejrzeć dowiedzieć się tego o mrocznych wydarzeniach w tym mieście. – Wiedziałam, o co chodzi blondynowi. Idzie szukać kościoła, w którym dokonały się zbrodnie, o których przekazała mi Davina, Damon wślizgnął się pod kołdrę.
- Dlaczego po prostu nie pójdziemy do baru i nie upijemy się? – Zapytał Damon uśmiechając się w charakterystyczny dla niego sposób.
- Może później. – Stwierdził Stefan uśmiechając się szeroko.
- Jestem za, ale jak na poranek mamy ze Stefanem nieco większe ambicje niż ty. – Zaśmiałam się. Damon uszczypnął mnie w pośladek, wypadłam z łóżka jak oparzona. Wampiry się zaśmiały.
- Jak mogłaś mnie opuścić Barbie? – Udawał oburzenie brunet.
- Śpieszę się na wykłady. – Wykręciłam się.
- Stefan wychodzi, ty też . Sam będę się nudził.
- To chodź ze mną. – Stwierdziłam przyglądając się starszemu Salvatorowi później przeniosłam wzrok na młodszego.
- Daj mi 5 min. – Zniknął za drzwiami łazienki.
- Sam idziesz? – Zapytałam zmartwiona.
- Nie, będę mieć towarzysza. Elijah będzie ze mną. – Pośpiesznie wytłumaczył ukajając moje nerwy.
- Powiesz mi o wszystkim, o czym się dowiesz? Nawet, jeśli będzie to niebezpieczne? – Musiałam się upewnić, że przyjaciel mnie wesprze bez względu na wszystko.
- Tak Caroline. Nie darowałabyś mi gdybym coś przed tobą ukrył. – Odpowiedział szczerze. Wyszedł a ja czekałam na jego brata. W końcu wyszedł i udaliśmy się na salę, czekały tam już na nas dziewczyny. Uśmiechały się głupawo. Usiedliśmy koło nich.
- Też odczułeś potrzebę nabrania wiedzy? – Zapytała ze śmiechem Elena.
- Ja po prostu szukam jakiejś ponętnej studentki. – Odpowiedział jej kąśliwą uwagą.
- Chyba nie chcesz jej zjeść? – Zaczynało mi się podnosić ciśnienie.
- Oh kochanie. – Rozczuliła się Rebekah. – On chce kogoś przelecieć.
- Ughh. – Skrzywiłam się. W końcu do Sali wszedł wykładowca, położył teczkę na biurku i uśmiechnął się.
- Witam nazywam się doktor Maxfiled.
- Uuuu. – Zająknęła się Elena.
- Przystojny jest.  – Dodała Rebekah.
- Niesamowicie pociągający. – Uśmiechnęłam się szeroko, Damon spojrzał na nas kręcąc głową przecząco.
- Proszę was, gdzie ten dziwny profesorek jest przystojny? –Oburzył się a my się zaśmiałyśmy.
- Ekipa z tyłu. Uspokójcie się albo was wyrzucę z zajęć. – Uspokoił nas Maxfield. Opanowaliśmy się i już później słuchaliśmy. Damon cały czas mnie zaczepiał, rysował mi po notatkach i co jakiś czas podszczypywał. Ledwo panowałam nad śmiechem. Moje przyjaciółki, co jakiś czas stukały się po czole. Zdenerwowałam się i zgniotłam mu kolano. Widziałam tylko grymas na jego twarzy i uśmiechnęłam się tryumfalnie. Wtedy profesorek wyprosił nas z wykładu. Normalnie czułam jak spalam się ze wstydu.
- Widzisz, co narobiłeś. – Przez chwilę byłam poważna, jednak uśmiechnęłam się.
- To ty łapałaś mnie pod stołem za kolano. – Delikatnie szturchnął moje ramię. – Czy teraz możemy się napić?
- Z chęcią, ale wieczorem. – Poklepałam go po plecach. - Mam coś ważnego do załatwienia.
- Od kiedy stałaś się dziewczyną z misją strasznie trudno jest się z tobą napić. – Wymamrotał pod nosem, zaśmiałam się i pocałowałam go w czoło. Opuściłam uczelnię. Wsiadłam do samochodu i dokładnie wiedziałam gdzie chcę teraz być. Docisnęłam gaz i pojechałam prosto do Mikaelsonów, aby znowu zatopić w błękicie oczu mieszańca.

Klaus:
Nie musiałem malować kolejnego portretu Caroline. Ona była już moja i tylko moja. Jakie to cudowne uczucie. Leżałem i próbowałem czytać książkę. Jednak moje myśli błądziły przy tej wątłej blondynce. Idealna pod każdym względem. Jedyne, co mnie martwiło to Marcel, który już nie może się doczekać żeby dobrać się do wampirzycy. Nie wiedziałem jak długo będę to wytrzymywał, ale jeśli zabronię jej robić cokolwiek ona wkurzy się i znowu będzie trzeba zacząć wszystko od początku. Poczułem powiew wiatru a później dotarł do mnie zapach świeżych i delikatnych perfum. Spojrzałem w stronę okna.

- Witaj Caroline. – Uśmiechnąłem się uwodzicielsko i wstałem.
- Cześć. – Uśmiechnęła się równie szeroko. Była taka piękna.
- Jak ci minął dzień kochana? – Podszedłem do niej od tyłu i objąłem ją w tali przyciskając do siebie.
- W porządku. Najpierw Damon o mało mnie nie zabił a później przez niego wyrzucili mnie z zajęć. – Wzruszyła ramionami, mnie jednak to trochę wyprowadziło z równowagi.
- Widzę, że będę musiał z nim porozmawiać. – Powiedziałem jej do ucha. Jej mięśnie się spięły.
- Nie przestań. To był wypadek, po prostu budziłam go dość brutalnie i przez sen tak jakoś wyszło. A na zajęciach po prostu świrowaliśmy. Było zabawnie. – Odwróciła się tłumacząc mi wszystko. Zatopiłem się w jej oczach.
- Skoro tak mówisz to w porządku. Ale zabije każdego, kto będzie chciał cię skrzywdzić. – Pogłaskałem blondynkę po policzku.
- Jakoś w to nie wątpię. A tobie jak minął dzień? – Zapytała zainteresowana.
- Nic szczególnego. Wstałem ubrałem się. Przeszedłem się na spacer. Wróciłem i chciałem poczytać, ale nie mogłem się skupić.
- Dlaczego? Coś cię martwi? – Zadała kolejne pytanie i odwróciła się przodem do mnie. Teraz widziałem jej twarz w całej okazałości.
- Nie kochana. Po prostu myślami cały czas byłem przy uroczej wątłej blond wampirzycy. – Nie czekając ani chwili dłużej pocałowałem ją namiętnie przyciskając do ściany. Dziewczyna nie pozostawała mi dłużna, już po chwili całowała mnie po szyi. Zadrżałem z podniecenia. Podciągnąłem ją do góry tak, aby mogła opleść mnie nogami. Przycisnąłem ja mocniej do ściany całując jej odsłoniętą szyję i dekolt. Było niesamowicie. Powoli rozpiąłem sukienkę ukochanej. Jej ciało prężyło się od podniecenia. Uśmiechnąłem się zagryzając jej wargę. Zdjęła a raczej zerwała ze mnie koszulę. Zrzuciłem wszystkie rzeczy ze stołu i posadziłem Caroline na nim. Błądziłem dłońmi po jej idealnym ciele. Ona nie pozostawała mi dłużna, Pozbyła się moich spodni i nagle znaleźliśmy się w łóżku. To, co zrobiliśmy to nie był tylko seks. Właśnie teraz oddałem jej nie tylko ciało, ale całą resztę. Po wszystkim leżeliśmy a Caroline opierała się głową o mój tors. Uśmiechałem się głaskając ją po głowie.
- Warto było na ciebie czekać Caroline. – Wspomniałem pół szeptem.
- Cieszę się, że czekałeś. – Spojrzała na mnie i pocałowała delikatnie w brodę.
- Nie mógłbym postąpić inaczej. Owinęłaś mnie sobie wokół palca. – Stwierdziłem, co było zgodne z prawdą.
- Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jestem zwykłym wampirem i do tego młodym a ty jesteś najpotężniejszą istotą na ziemi. – Westchnęła. Przytuliłem ją do siebie.
- Jesteś wyjątkowa, nie zapominaj o tym nigdy. – Przejechałem palcem po jej nosie. Blondynka wstała z łóżka powoli się ubierając.
- Jaki tu się zrobił bałagan. – Szeroko się uśmiechnęła. Wszędzie leżały porozrzucane rzeczy, nie kontrolowałem się zupełnie. Nie przy wampirzycy.
- Później posprzątam. – Chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. – Dokąd się wybierasz kochana?
- Mam coś do załatwienia. – Pocałowała mnie delikatnie.
- Co takiego? Może ci potowarzyszę. – Zaproponowałem, chociaż domyślałem się, o co może chodzić.
- Wolę nie. Jadę do Marcela, chce mi dzisiaj kogoś przedstawić. Mam nadzieję, że chodzi o czarownice. – Powiedziała zakładając sukienkę. Widziałem, że miała problem z zamkiem. Znalazłem się za nią i powoli zapiąłem.
- Uważaj na siebie kochanie. Gdyby coś było nie tak zadzwoń do mnie. – Przytuliłem ją do siebie całując zmysłowo.
- Dam sobie radę. Do zobaczenia. – Odwzajemniła mój pocałunek i wymknęła się.
Miałem ochotę wyjść i krzyczeć na ulicy, że jestem najszczęśliwszy i nic tego nie popsuje. Ale uśmiechnąłem się w duchu i zabrałem się do zbierania rzeczy, które zostały rozrzucone po pokoju. Cały czas mając przed oczami Caroline. Tylko ona się liczyła.

Caroline:
Nie wierzyłam w to, co się stało. Tak nierealne a tak cudowne. Poza tym chyba zwariowałam. Tak to na pewno musi być jakieś obłąkanie inaczej tego nie można tłumaczyć. Zakochałam się w nim. Zakochałam się w kimś, kto zrobił tyle strasznych rzeczy a mimo tego jest ciepły i dobry. Jak to jest możliwe? Myślałam o tym jadąc samochodem. Teraz musiałam się skupić na Marcelu. Byłam ciekawa, kogo poznam. Dojechałam na miejsce. Poprawiłam włosy i makijaż. Wysiadłam z samochodu i weszłam do baru.
- Witaj piękna. – Usłyszałam jego męski głos i zobaczyłam szeroki uśmiech.
- Cześć Marcel. – Odwzajemniłam uśmiech i pocałowaliśmy się w policzek.
- Chciałeś mi kogoś przedstawić. Więc kto to jest? – Zapytałam szczerze podekscytowana.
- Muszę cię do niej zabrać. Chciałbym żebyście się poznały, bo to jest moja przyjaciółka i jest trochę samotna. Uznałem, że będziesz dla niej dobrym towarzystwem. – Wyszliśmy z lokalu i wsiedliśmy do samochodu murzyna. Jechaliśmy gdzieś na obrzeża miasta. To był kościół.
- Kościół? Chcesz żebym się wyspowiadała czy co? – Zaśmiałam się a wampir mi zawtórował.
- Nie do końca. Tutaj mieszka dziewczyna, o której ci mówiłem. Chodź. – Kiedy wysiedliśmy chwycił mnie za rękę i zaprowadził na strych. Wszedł do wielkiego pokoju gdzie znajdował się śliczny przestronny pokój z wielkim łóżkiem, sztalugą do malowania. Kominkiem i z bardzo pokaźną szafą. Marcel wszedł bez oporu ja nie mogłam, odbiłam się od niewidzialnej bariery.
- Przepraszam mój błąd. – Powiedział. – Davino wpuść proszę Caroline.
- Marcel .Ty jesteś Caroline prawda? – Uśmiechnęła się to była dziewczyna z mojego snu. Była prześliczna. Pokiwałam twierdząco głową. – Wejdź proszę. Wiele o tobie słyszałam.
- Dziękuje. Chciałabym powiedzieć o tobie to samo, ale niestety Marcel wiele mi nie powiedział. – Spojrzałam na niego karcąco.
- Wiesz, po co cię tu przyprowadził? – Zapytała wiedźma.
- Żebyśmy się poznały. – Stwierdziłam jakby to było oczywiste, dopiero teraz stwierdziłam, że to był jakiś podstęp.
- Nie do końca Caroline. Zrozum, że muszę poznać prawdę. Chcemy sprawdzić czy Klaus nie poddał cie hipnozie. Albo czy my nie pomagasz. – Kiedy mi to powiedział nogi się pode mną ugięły. Jeśli prawda wyjdzie na jaw to już po mnie.
- Proszę spróbuj. – Wyciągnęłam nadgarstek w jego stronę. Chciałam żeby się upewnił, że nie piję werbeny. Przez moment się wahał. Jednak wgryzł się upijając trochę krwi.  Byłam wściekła.
- Nie ma werbeny. Teraz ty Davino. – Spojrzał mi w oczy. Jednak ja patrzyłam na dziewczynę.
- Usiądź Caroline. To będzie bolało. Ale muszę zajrzeć w głąb twojego umysłu. – Powiedziała ja pokiwałam głową i usiadłam na fotelu. Kiedy poczułam ból upadłam na kolana. Jakby krew w moim organizmie wrzała a następnie eksplodowała. Krzyczałam to było nie do zniesienia. Czułam jak ktoś próbuje rozszarpać mój mózg na strzępy. Krzyczałam jak opętana.
- Dość, dość. – Krzyczałam przez słone łzy. Po kilku minutach ból ustał. Ciężko mi było złapać powietrze.
- Nie była zahipnotyzowana. – Stwierdziła czarownica pomagając mi wstać. – Jej intencje są czyste Marcelu.
- Caroline przepraszam musiałem mieć pewność. – Wampir podszedł do mnie i chwytając mnie za brodę zmusił do spojrzenia w jego oczy.
- Nie dotyka mnie. – Odsunęłam się powoli. – Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj.
- Caroline przecież jesteśmy przyjaciółmi. – Próbował się wytłumaczyć.
- Nie jesteśmy już przyjaciółmi. Przywiozłeś mnie tutaj i zrobiłeś coś takiego. Nie ufam ci już tak jak ty nie zaufałeś mi. – Miałam łzy w oczach. Nie wiedziałam, co to spowodowało. Byłam zawiedziona.
- Musiałem znaleźć jakiś sposób… - Zaczął, ale nie dokończył po prostu wyszedł. Spojrzałam na dziewczynę.
- Przepraszam Marcel mi kazał to zrobić. – Powiedziała półszeptem rozpalając szałwie.
- Rozumiem. Dlaczego mnie nie wydałaś? – Zapytałam zdekoncentrowana.
- Bo wiem że nie dopuścisz do wojny gatunków i nie pozwolisz mnie zabić. – Uśmiechnęła się delikatnie.
- Kto mógłby chcieć cię zabić?
- Czarownice. Chcą posiąść moją moc zgodnie ze starym obrzędem, uzyskają to dopiero po rytuale. – Opowiadała.
- Rytuale, w którym ty zginiesz. – Dopowiedziałam za nią.
- Dokładnie. Ty jesteś silna i wiem, że jesteś w stanie zapobiec rozlewowi krwi. Zwrócisz wolność istotą nadprzyrodzonym. – Była taka opanowana przypominała mi Elijah
- Możesz liczyć na moją pomoc. Zrobię to, co będę w stanie. Przyjdę za kilka dni. – Skinęłam głową powoli.
- Twoi przyjaciele ci pomogą, czuje to. Czuwam nad tobą. – Uśmiechnęła się a ja powoli wyszłam. Zadzwoniłam po Stefana, ponieważ byłam jeszcze słaba. Nie chciałam na kogoś rzucić się po drodze. Usiadłam na schodach przed kościołem wpatrując się przed siebie. Mój przyjaciel wysiadł i otworzył mi drzwi, wsiadłam ociężale.
- Co się stało Caroline? – Zapytał jak zwykle przejęty.

- Dzień, jak co dzień, wiesz. Wyrzucenie z wykładów spotkanie z Klausem, Marcel, który załatwia grzebanie w moim mózgu dziewczynie, której mam pomóc zażegnać wojnę narodów. – Machnęłam ręką śmiejąc się gorzko.
- Zwariowałaś? Musisz przestać się w to pakować. To się robi zbyt niebezpieczne. – Mogłam się spodziewać takiej reakcji wampira.
- Wyluzuj. Nie jest tak źle. Już mam nawet plan, co zrobimy. – Uśmiechnęłam się.
- Więc mnie oświeć. – Zaproponował.
- Pogodzimy Marcela i Klausa tym samym zakańczając ten ich głupi spór. – Spojrzałam na niego.
- Poprzestawiali ci coś w głowie? – Zapytał. – Naprawdę uważasz, że któryś z tej dwójki zrezygnuje z posiadania władzy? Prędzej się pozabijają.
- Znajdę sposób. – Kiwnęłam głową a Stefan popatrzył na mnie z politowaniem. Już przez resztę drogi nie odezwał się ani słowem. Zrobiło mi się przykro. Wiedziałam, że był zdenerwowany ja też byłam wściekła na Marcela. Skierowałam się do siebie do pokoju a tam było pusto. Pokręciłam głową i poszłam do pokoju wampirów.
- O kogo moje oczy widzą. – Uśmiechnął się cwaniacko Damon.
- Daj jej spokój Damon. – Rozkazał Stefan. Prawie na mnie nie patrzył.
- Rozumiem kłótnia bratnich dusz. Tylko, czemu macie przede mną sekrety? – Jeszcze tego mi brakowało. Damon dopytujący się o wszystko. Wróciła scena z dzisiejszego dnia a do oczy napłynęły mi łzy. Stefan od razu mnie przytulił.
- Gdzie Elena i Rebekah? – Zapytałam ocierając łzy.
- Wyjechały z grupą badawczą. Wkręciły się na jakieś badania z tym okropnym doktorkiem. – Westchnął brunet. – A teraz Blondie siadaj i mów, co przeskrobałaś.
- Przecież ja nic nie zrobiłam. – Zaczęłam się gorączkować.
- Caroline powiedz mu. Dość tych tajemnic. – Pierwszy raz widziałam Stefana tak zdenerwowanego no może nie do końca pierwszy, ale to rzadkość w jego przypadku.
- Jeju no dobra. Wiesz, że próbuje zepchnąć Marcela z tronu no nie? – Zapytałam retorycznie.
- Tak, co już jest wystarczająco szalone. – Uniósł kącik ust w uśmiechu.
- Nawiedziła mnie dziewczynka. Wiedźma o imieniu Davina. Chce żebym zakończyła wojnę, jaka panuje w mieście a przy okazji pomogła jej się uwolnić poza tym czarownice chcą ją zabić, więc trzeba ją chronić. – Chciałam mówić dalej, ale rozpraszał mnie zamyślony wzrok Stefana, a następnie Damon mi przerwał.
- Chyba musimy się napić zanim usłyszę resztę. – Wampir wstał rozlał whisky do trzech szklanek i podał każdemu.
- Marcel dzisiaj poznał mnie z wiedźmą, tylko po to żeby za pomocą wejść do mojego mózgu i sprawdzić czy nie jestem zahipnotyzowana i czy Klaus mnie nie wykorzystuje do tego żeby odzyskać władze. – Upiłam spory łyk i spuściłam głowę.
- Zabije tego gnoja. Koniec z twoją misją. Od jutra zajmujesz się tym, po co tu przyjechałaś. Normalne życie i studia. – Damon podjął decyzje spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Nie. Tutaj giną ludzie. Musimy to skończyć raz na zawsze. – Podniosłam głos prostując się.
- Koniec z twoim planem. – Damon podszedł do mnie przyglądając mi się z uwagą.
- Posłuchajcie mnie… - Zaczęłam, ale mi przerwano.
- On ma racje. Koniec misji samobójczej. – W drzwiach pojawił się Klaus. Teraz to koniec. Wszystko
słyszał. Zdaje się, że jeśli nie wykombinuje czegoś szybko to się skończy i nie pomogę nikomu. Spojrzałam na niego tak jak bracia Salvatore.


12 komentarzy:

  1. Podoba mi się ! ale nie zebym jakoś się skarżyła bo te teksty i tak są świetne ale mogłabyś wprowadzić malutki wątek Rebeki i Stefana , proooszę :*
    Świetny blog *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, kobieto! Po pierwsze, to muszę powiedzieć, że bardzo się cieszę z nowego rozdziału po tak długiej przerwie. :D Po drugie, muszę przyznać, że był to jeden z lepszych rozdziałów na tym blogu. Więc...
    W końcu, naprawdę w końcu Klaroline. <3 Nie, żeby coś, ale już zaczęłam odczuwać zbyt wielki smutek, że ich nie ma. Jakby cały wszechświat się zjednoczył i powiedział im "GAME OVER", ale bam! Dzięki Ci za to. :D Świetnie opisana scena z łóżkiem i z nimi samymi i w ogóle kocham <3 Oni są tacy słodcy, a jednocześnie tacy ostrzy, że nie da się ich nie kochać, no! :D
    Davina. Co prawda mało jej było w tym rozdziale, ale jakże efektownie ją poznaliśmy! :D Za to wkurzył mnie Marcel, ale ten to bardzo często mnie wkurza, więc jest ok. xD Głupi myśli, że może zdobyć Caroline i, że Klaus w końcu go nie pokona. HA! Chciałby. :p
    Trochę mi brakuje tych innych postaci pobocznych. Fajnie byłoby, gdybyś popisała trochę z perspektywy różnych postaci, żeby była taka różnorodność. Chociaż w sumie to opowiadanie o Caroline, no ale... no wiesz... no. xD
    OKOK. Rób co chcesz, bo wychodzi Ci to super i ja nie będę wtrącała się w Twoje opowiadanie. :p Czekam z niecierpliwością na rozdział kolejny (oby szybciej niż ten, ale szkoła to zło, wiem :( niestety) i życzę duuuuużo weny i pomysłów. Kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa! Już jest. Car spała z Klausem (klaskanie w ręce)! A co najlepsze w końcu poznała Dav, a Nikuś martwi się o nią jak szalony. Po prostu coś niesamowitego. mam nadzieje że niedługo pojawi się NN

    OdpowiedzUsuń
  4. Caroline i Klaus końcu się przespali :-D extra teksty :-D Damon był superowy, czekam na nowy :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. suuuper blog :)) i suuuper rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :D
    U mnie nn :D
    Zapraszam!
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! czekam na NN <3 Przy okazji zapraszam do mnie :D
    http://wefoundlove-klaroline.blogspot.com
    http://caroline-klaus-klaroline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Serio masz talent! :D Fajnie wszystko opisane, nic dodać nic ująć :D zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Blog jest świetny.Masz w sobie nie do końca odkopane ziarenko talentu.Pielęgnuj
    je,a wyjdzie ci to na dobre.A teraz inna sprawa,rządam następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdziały, które musiałam nadrobić są naprawdę świetne. Nie będę ci tutaj mówiła, że masz talent, ponieważ to już wiesz. Powiem tylko tyle czekam na NN nie tylko tutaj, ale i na drugim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wracaj jak najszybciej :D Przepraszam że nie komentuję ale kurcze no jak wejdę i zdąże przeczytać to siostra mi laptopa bierze a potem zapominam. ;c Ale jesteś świetna, twoje rozdziały czasami mnie urzekają .
    Wracam z nowym rozdziałem. Zapraszam do czytania. Pojawiły się retrospekcje!
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam ;* i Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie pojawił się nowy rozdział :)
    Zapraszam na mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Szczęśliwego Nowego roku ;*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń