Czy to możliwe, że poczułam coś do Damona? Przecież był
okropny i zawsze mnie wykorzystywał. Musiałam oszaleć nie było innego wyjścia. Powrócił
do mnie obraz wczorajszej nocy, te wszystkie pocałunki to była jedna wielka
pomyłka, byłam samotna a on był przy mnie. Potrząsnęłam głową, aby odgonić
wspomnienie. Zgrabnie wstałam z łóżka i po cichu zeszłam na dół, chciałam wypić
kawę w samotności, usłyszałam jednak głosy. To był Stefan i Damon. Wiedziałam,
że nie powinnam podsłuchiwać, ale nie potrafiłam powstrzymać ciekawości. Zbliżyłam
się do wejścia salonu.
- Co się dzieję między tobą a Caroline? – Zapytał podejrzliwie
Stefan.
- No wiesz jak to jest ona, jest seksowną wampirzycą ja
seksownym wampirem, to było by wbrew mojej naturze gdybym nie skorzystał z
okazji. – Powiedział to drwiącym tonem Damon, moje nogi ugięły się. Nie wiedziałam,
co mam ze sobą zrobić.
- Damon już raz ją skrzywdziłeś, już od dawna nie jest twoją
zabawką. – Słychać było ze Stefan się martwi i próbuje przemówić wampirowi do
rozumu.
- Oj młodszy bracie, nic nie rozumiesz. Ale dobrze wytłumaczę
ci to wszystko. – Damon na chwilę przerwał, czułam jak zaczyna się we mnie
gotować ze złości, jednak stałam i słuchałam dalej.
- Wczoraj prawie zdobyłem nasza małą blondyneczkę, dzisiaj
pewnie mi się to uda czuję, że znowu wróciłem do łask. Tyle razy mówiła, że
tylko szukam ofiar, które mogę wykorzystać a ona jest na do za mądra. Sam
rozumiesz uraziła mój honor. Muszę pokazać jej, że się myliła i że jest tak
samo głupia jak była kiedyś. Nawet Klausowi się nie udało a mi sama wskoczyła w
ramiona.
Gdy brunet skończył swój wywód byłam wściekła, nie tyle na niego,
co na samą siebie. Znowu dałam się wrobić i wyszłam na idiotkę. To bolało,
bolało mocniej niż kiedyś. Weszłam do salonu a obojgu braciom miny zrzedły. Wzięłam
głęboki oddech i spojrzałam na jednego i drugiego. Siłą powstrzymywałam łzy, aby
nie dać satysfakcji Damonowi.
- Tak udało ci się, moje gratulacje Damon. – Mój głos był
przepełniony goryczą i bólem podeszłam do bruneta patrząc mu prosto w oczy, był
zdziwiony moją obecnością.
- Caroline to nie do końca… - chciał coś powiedzieć jednak
nie mogłam go słuchać chciałam zniknąć rozpłynąć się w powietrzu.
- Klaus jest potworem i dlatego nigdy nie miał szans, jednak
jego uczucia były szczere. Sprawiłeś ze stałeś się dla mnie równie obrzydliwy
jak on, a może nawet bardziej. – Byłam wściekła gdybym mogła wydrapałabym mu
oczy a potem wyrwała serce. Stefan siedział i przyglądał mi się widziałam, że
czuje się winny i wstydzi się za swojego brata. Spojrzałam na niego i skinęłam
głową, po czym udałam się do swojego pokoju. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam
do Matta prosząc o opiekę nad Jeremy`m. Musiałam wyjechać, zapomnieć o
wszystkim. Poinformowałam także Elenę o moim wyjeździe, wiedziała, że muszę
odpocząć i zaakceptowała to od razu. Zaczęłam pakować cię, po policzkach
spływały mi łzy, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam cicho i obojętnie. Do pokoju wszedł
Stefan.
- Damon, poszedł się upić do Grilla. Nie mógł znieść, że nie
dałaś mu dojść do słowa, okazałaś się silniejsza niż myślał.
- Nie zawsze będzie dostawał to, czego chce. Dzisiaj
wyjeżdżam. – Spojrzałam ze smutkiem w oczach na Stefana, już za nim tęskniłam a
jeszcze nie wyjechałam.
- To dobrze też się już spakowałem jedziemy, kiedy będziesz
gotowa. Chcę ci pokazać miasto, które mnie zawsze uspokaja, chce ci je pokazać.
– Przyjaciel uśmiechnął się do mnie ciepło, od razu poprawił mi się humor i
odwzajemniłam uśmiech.
- A dokąd mnie zabierasz? – Zapytałam dość niepewnie, cały
czas chodziłam i zbierałam rzeczy.
- Zobaczysz na miejscu. – Był niezwykle tajemniczy, ale
przyda mi się taka odmiana uważałam ten pomysł za bardzo dobry. Już nie mogłam
się doczekać wycieczki z najlepszym przyjacielem.
- Jestem gotowa! – Powiedziałam z delikatnym uśmiechem.
Salvatore wziął moje walizki i zaniósł do samochodu. Wsiadłam
po stronie pasażera. Słuchaliśmy muzyki i trochę śpiewaliśmy, kiedyś robiłam to
non stop. Dużo rozmawialiśmy przeważnie o głupotach, tak bardzo mi tego
brakowało. W końcu zasnęłam znużona ciągnącą się drogą. Stefan szturchnął mnie,
kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce. Otwarłam szeroko oczy i ujrzałam tabliczkę:
WITAMY W NOWYM ORLEANIE.
- Zaraz, zaraz czy tu przypadkiem nie mieszka teraz Klaus ze
swoją postrzeloną rodzinką? – Spojrzałam na blondyna, który się tylko
uśmiechał.
- Spokojnie Caroline, rozpoczynamy nowy rozdział, w którym
nie spotka cię nic przykrego. Zaufaj mi. – Chłopak uśmiechnął się jeszcze
szerzej spojrzałam mu w oczy.
- Masz rację czas napisać nowy rozdział.
Czułam że wszystko się ułoży i jeszcze będę szczęśliwa, ale teraz było mi trudno o tym myśleć. Chciałam żyć chwilą, iść naprzód. Rozpoczęłam nowy etap i nikt ani nic mi tego nie popsuje.
Tak tak kolejny rozdział wiem że trochę krótki ale mam nadzieję że chociaż jednej osobie się spodoba :) Od następnego rozdziału wprowadzę kilka zmian mianowicie. mam zamiar zmienić narrację. I może jeszcze kilka zmian ale tego wam nie zdradzę. :) Pozdrawiam :*